Najwięcej samobójstw popełniają mężczyźni z małych wsi i miejscowości

Najwięcej samobójstw popełniają mężczyźni z małych wsi i miejscowości

Na początku sierpnia w prestiżowym „PNAS” (Proceedings of the National Academy of Sciences) ukazała się analiza amerykańskich naukowców sugerująca, że ryzyko depresji może być wyższe na obszarach wiejskich niż w miastach. Autorzy nie patrzyli wyłącznie na statystyki medyczne. Zbudowali model „społecznej topologii”: jak ułożone są drogi, sklepy, przystanki, szkoły i miejsca pracy – oraz jak te układy sprzyjają (lub utrudniają) codziennym mikrokontaktom. Wniosek: miasto z gęstą infrastrukturą „podbija” liczbę naturalnych interakcji, co bywa czynnikiem chroniącym przed obniżeniem nastroju. Na wsi dystanse są większe, a spontanicznych spotkań – mniej.

„To mnie nie dziwi” – mówi polska psycholożka

Jak podkreśla Anna Morawska-Borowiec, prezes Fundacji „Twarze Depresji”, w Polsce to młodzi mężczyźni z mniejszych miejscowości są nadreprezentowani w statystykach najcięższych kryzysów. Na ten obraz składają się m.in.:

  • samotność i rzadkie kontakty społeczne,
  • trudniejszy dostęp do psychologów i psychiatrów,
  • stygma wobec leczenia i samej diagnozy („weź się w garść”),
  • brak zrozumienia w rodzinie dla natury zaburzeń nastroju.

Dlaczego miasto może „chronić”

Badacze zwracają uwagę, że kontakt, nawet przelotny, ma znaczenie: rozmowa w sklepie, wymiana zdań w autobusie, krótki small talk w windzie. Pandemia dobitnie pokazała, jak bolesny jest deficyt tych drobnych interakcji. W modelu amerykańskiego zespołu architektura i gęstość usług zwiększają „współczynnik styku” między ludźmi: więcej okazji do bycia zauważonym, zaczepionym, zaproszonym. To nie rozwiązuje problemów życiowych, ale amortyzuje samotność, a czasem jest pierwszym krokiem do szukania pomocy.

powiązane