Pijany prezes PZPN Cezary Kulesza i politycy PiSu śpiewają „Barkę” [VIDEO]
![Pijany prezes PZPN Cezary Kulesza i politycy PiSu śpiewają „Barkę” [VIDEO]](/_vercel/image?url=https:%2F%2Fmedia.pixel-u.com%2F2025%2F08%2Fa308ba48-417c-40b3-ad27-b947904998f5-1755774931.png&w=1536&q=100)
To miała być zwykła polemika na argumenty: dziennikarskie pytania, oświadczenie związku, prostujące komunikaty. Zamiast tego mamy jedną z najbardziej gorących historii tego lata w polskiej piłce. Redakcja Gońca twierdziła, że dysponowała nagraniem z prywatnej imprezy z końcówki 2021 r., na którym widać prezesa PZPN Cezarego Kuleszę bawiącego się i śpiewającego „Barkę” ramię w ramię z politykami Zjednoczonej Prawicy. Kulesza odpowiedział: to nieprawda, takie materiały nie istnieją, a opisane wydarzenia nigdy nie miały miejsca. W tym miejscu redakcja odbezpiecza „szafę dowodową” i publikuje fragment wideo. Temperaturę podnosi fakt, że do tej pory nagranie było trzymane w redakcyjnym sejfie z powodów etycznych.
Jak to się zaczęło: „Polski Związek Wódki Nożnej”
Punkt zapalny? Opublikowany na początku lipca reportaż „Polski Związek Wódki Nożnej. Tak się bawią włodarze polskiej piłki”, w którym – według Gońca – liczni działacze PZPN opowiadają o zakrapianych spotkaniach i kulturze „po godzinach” we władzach związku. Zanim tekst ujrzał światło dzienne, dziennikarze mieli wysłać do prezesa Kuleszy 27 szczegółowych pytań. Odpowiedzi nie nadeszły – były jedynie zapowiedzi ze strony departamentu komunikacji, odkładane terminy, w końcu ogólne oświadczenie PZPN. Po publikacji reportażu Kulesza oskarża redakcję o pomówienia, zapowiada kroki prawne i domaga się sprostowań. Na łamach „Przeglądu Sportowego” padają twarde słowa, że rzekome zdjęcia i filmy nie istnieją.
Co jest na nagraniu
W odpowiedzi Goniec decyduje się ujawnić fragment materiałów. Jak opisuje redakcja, film zarejestrowano w prywatnym mieszkaniu jednego z uczestników pod koniec 2021 r. Widać na nim – poza Kuleszą – ówczesnego ministra sportu Kamila Bortniczuka oraz wiceministra Łukasza Mejzę. W kilkuosobowym gronie, trzymając się za ramiona, bujają się i śpiewają „Barkę”. Z tonu głosów i zachowania – sugerują informatorzy – wynika, że spotkanie było zakrapiane. Goniec zastrzega, że ujawnia wyłącznie część i tylko sylwetki osób publicznych; reszta pozostaje zanonimizowana ze względu na prywatny charakter zdarzenia oraz szacunek dla wrażliwości religijnej.
Dlaczego materiał wypłynął dopiero teraz
Redakcja tłumaczy, że dotąd powstrzymywała się od publikacji z powodów etycznych: impreza odbyła się w prywatnym lokalu, a na nagraniu pojawia się pieśń religijna – zestaw, który w newsroomach zwykle uruchamia czerwone lampki. Sytuacja zmieniła się, gdy prezes PZPN publicznie zakwestionował samo istnienie nagrania, stawiając dziennikarzom zarzut kłamstwa i uruchamiając działania prawne. W takim układzie, mówią redaktorzy, publikacja fragmentu staje się kwestią obrony reputacji i weryfikacji faktów, nie „szukaniem taniej sensacji”.
Polityka, piłka, wizerunek. Dlaczego to ma znaczenie
Nawet jeśli mówimy o prywatnej zabawie, „Barka” śpiewana w objęciach z czynnie urzędującymi politykami, i to w wykonaniu szefa związku, który obraca setkami milionów złotych i reprezentuje futbol w relacjach z państwem, wywołuje pytania. O bliskość świata sportu i władzy. O standardy towarzyskie i zawodowe. O to, kto do kogo ma dostęp poza oficjalnym protokołem. I wreszcie – o wiarygodność oświadczeń: jeśli prezes publicznie mówi, że nagrania „nie ma”, a redakcja pokazuje, że jednak jest, to nawet bez rozstrzygnięcia sądowego pojawia się rysa na zaufaniu.
To także test dla mediów: kiedy interes publiczny przeważa nad sferą prywatną? W newsroomach taka decyzja zapada niechętnie – prywatne mieszkanie i religijna pieśń to delikatny zestaw. Z drugiej strony mówimy o osobach publicznych, a materiał ma – zdaniem redakcji – znaczenie wykraczające poza obyczajową ciekawostkę: dotyka relacji instytucji sportowej z polityką i weryfikuje prawdziwość publicznych oświadczeń.
Co dalej i jakie mogą być skutki
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to ścieżka prawna: pozwy, wnioski o sprostowania, biegłe analizy. Niezależnie od finału już teraz związek musi mierzyć się z konsekwencjami wizerunkowymi. Sponsorzy i partnerzy zwykle nie lubią tego rodzaju zamieszania, kibice oczekują jasności, a federacje w takich sytuacjach sięgają po narzędzia compliance: kodeksy etyczne dla władz, jawne rejestry spotkań z politykami, procedury whistleblowingowe i niezależne audyty. To minimum, jeśli PZPN chce odzyskać narrację i zbudować solidny most zaufania nad rozgrzaną opinią publiczną.
„Barka” w prywatnym salonie, znane twarze, polityka – materiał sam prosi się o memy. Kłopot w tym, że stawka jest poważniejsza. Na boiskach toczą się mecze, poza nimi – gra o wiarygodność instytucji, które mają stać ponad doraźną polityką. Ten spór – z całym emocjonalnym bagażem – to ważny sprawdzian dla polskiego futbolu, dla mediów i dla klasy politycznej. I to on zostanie z nami dłużej niż jeden weekendowy cykl newsowy.