Recenzja gry Europa Universalis V — Setki godzin, tysiące decyzji, nieskończone możliwości

Recenzja gry Europa Universalis V — Setki godzin, tysiące decyzji, nieskończone możliwości

Platformy: PC
Deweloper: Paradox Tinto 
Wydawca: Paradox Interactive 
Gatunek: Strategia historyczna 
Data premiery: Listopad 4, 2025r

Seria cofa zegar do 1337 roku i to naprawdę czuć. Zamiast od razu budować nowożytne imperia, najpierw przechodzimy przez średniowieczny chaos: wojna stuletnia, rozchwiane sojusze, a po chwili czarna śmierć, która nie jest eventem dla klimatu, tylko realnym tąpnięciem w demografii, produkcji i skarbcu.

Pierwsze podejścia zaliczyłem po prostu na tarczy: kilka urwanych kampanii, gubienie się w systemach, poczucie, że wszystko naraz czegoś ode mnie się chce. Wróciłem do pewniaka — Anglii — i dopiero wtedy całość zaczęła się składać. Na kontynencie podsycałem wolnościowe nastroje w Bretanii i Normandii, równolegle dociskając pretensje Plantagenetów do tronu okupowanego przez Walezjuszy. A w Westminsterze przepchnąłem ustawę o otwieraniu nowych gruntów dla chłopów… płacąc polityczną daninę u panów, którym marzyło się przywrócenie poddaństwa. W tej krzyżówce makro i mikroskal dał o sobie znać ten dreszcz: EU wróciło w formie.

Rozgrywka i poziom trudności — najbardziej rozbudowana odsłona serii

Materiały prasowe (Źródło: https://www.paradoxinteractive.com/games/europa-universalis-v/about)Materiały prasowe (Źródło: https://www.paradoxinteractive.com/games/europa-universalis-v/about)

Nawet jeśli masz setki godzin w EU IV, pierwsze kilkadziesiąt w piątce to wchodzenie na pionową ścianę. Tutorial sensownie wprowadza w podstawy, ale tej gęstości po prostu nie da się wyjaśnić w kilku ekranach. To gra, której prawdziwy samouczek kończy się po kilkuset godzinach — i w tym tkwi zarówno jej wada, jak i urok.

EU V jest złożone, ale logiczne. W centrum stoi triada: dyplomacja, gospodarka, wojsko. Nie masz worka bezdennych dyplomatów — to zasób, którym trzeba zarządzać. Zdecydujesz, gdzie podnosić relacje, gdzie zakładać siatkę szpiegowską, aby zbudować casus belli, z kim handlować i jak zabezpieczyć szlaki. Kluczowymi wskaźnikami w relacjach są zaufanie, stosunki i przysługi (favors). Dwa pierwsze wynikają z długiego łańcucha czynników: decyzji, rywalizacji, technologii, kultury czy religii; trzeci budujesz aktywnie pracą dyplomatów i potem wymieniasz na realne działania sojuszników. System jest elastyczny i — co najważniejsze — przejrzysty: gra jasno pokazuje, co wpływa na liczby. Z czasem arsenał opcji rozrasta się o unie, blokady, żądania kolonistów i dziesiątki narzędzi nacisku.

Gdy pióro nie wystarcza, głos zabiera miecz. Na starcie armie przypominają średniowieczne pospolite ruszenie — tanie, kruche i mało efektywne. Wraz z upływem stuleci wchodzą kosztowne, ale zabójczo skuteczne wojska zaciężne i armie zawodowe. 

Ekonomia spina to wszystko klamrą. Handel działa w oparciu o rynki, które żyją — ceny i kierunki przepływów zmieniają się zależnie od podaży i popytu, a ty możesz tworzyć unie celne, dłubać w eksporcie/imporcie, dławić konkurencję i windować ceny. Surowce wydobywają twoi mieszkańcy, przetwarzają je w towar w budynkach, a następnie sprzedają na rynkach. Im bliżej industrializacji, tym wyraźniej widać, że potęga rodzi się w logistyce i fabrykach.

Materiały prasowe (Źródło: https://www.paradoxinteractive.com/games/europa-universalis-v/about)Materiały prasowe (Źródło: https://www.paradoxinteractive.com/games/europa-universalis-v/about)

Populacje mają religie, kultury i klasy, a wszystko, co robisz, kosztuje ludzi. System stanów (rząd, szlachta, duchowieństwo, mieszczanie, chłopi; bywają też układy niestandardowe) to realna polityka: rozdajesz przywileje, cofasz je po inwestycjach w stabilność, a każde starcie interesów zostawia ślad w gospodarce i dyplomacji.

Tradycyjnie jak na premierę gry Paradoxu sztuczna inteligencja nie zawsze błyszczy. Zdarza jej się, że jest zbyt pasywna i potrafi oddać bitwę, którą powinna była wygrać. Wyższe poziomy trudności wzmacniają ją premiami statystyk niż faktyczną mądrością, ale nie jest to element, który nie naprawią przyszłe aktualizacje, więc o to jestem spokojny.

Najbardziej cieszy, że gra pozwala dobrać poziom mikrozarządzania. Automatyzacja jest szeroka i konfigurowalna w locie: możesz samodzielnie prowadzić wojny i ręcznie układać formacje, a handel  czy część administracji zostawić urzędnikom. Albo odwrotnie. To świetne zarówno na start, jak i w późnej grze, gdy symulator Excela zaczyna dominować.

Kampanie, wybory startowe i replayability — gra, która nie przestaje zaskakiwać

Europa Universalis V jest grą, która realnie zapewnia zabawę na setki, jak nie tysiące godzin. Każda kampania to wejście do innej rzeki: inna gospodarka rynków, inny układ warstw społecznych, inne tempo rozchodzenia się instytucji, inna reakcja sąsiadów i inny bilans sił między stanami. Z tej zmienności rodzi się prawdziwa regrywalność – raz budujesz państwo oparte na kontroli, innym razem idziesz w federacje wasali i handel morski; możesz grać pacyfistyczną modernizacją prawa, religii i edukacji, albo z premedytacją wymuszać homogenizację kulturową kosztem stabilności.

Ta sama Anglia zagra zupełnie inaczej, gdy postawisz na hegemonię morską i rynek atlantycki, niż gdy wymusisz unię dynastyczną we Francji; ta sama Kastylia poprowadzi do innych finałów, gdy pierwszy wiek poświęcisz na wchłanianie arystokratycznych przywilejów i budowę dróg zamiast ekspansji. Do tego dochodzą rozgałęzione drzewa reform, które każą wybierać: tłumić kryzys tu i teraz czy inwestować w długofalowe premie – i te wybory rzutują na cały bieg kampanii. 

Ponieważ start jest jeden, ale punkt wyjścia każdej nacji i stan świata układają się za każdym razem inaczej, alt-historyczne ścieżki mnożą się naturalnie: niepowstanie Niemiec, wcześniejsza unifikacja Italii czy odmienny porządek kolonialny Wreszcie, konstrukcja systemów jest wyraźnie modułowa, więc potencjał na dodatki jest ogromny: pogłębione linie misji dla mniejszych państw, nowe organizacje międzynarodowe i prawa, rozwinięte mechaniki wojny morskiej i zaopatrzenia, niuanse religijne i kulturowe, bardziej zróżnicowane rynki regionalne – to wszystko może jeszcze podbić różnorodność gameplayu. Efekt jest taki, że nawet po kilkudziesięciu godzinach wciąż odkrywasz nowe rzeczy, a „jeszcze jedna era” bez trudu zamienia się w kolejne kilkanaście wieczorów.

Choć największą troską otoczono europejskie mocarstwa, da się poprowadzić satysfakcjonujące kampanie mniejszymi krajami i formacjami pozaeuropejskimi. Złota Orda potrafi rozsypać się w pył w nieumiejętnych rękach, Krzyżacy mogą przegrać kampanię kilkoma złymi decyzjami na początku, Bizancjum zaczyna na nożu. Japonia jest spokojniejsza, ale też wymaga cierpliwości. Najważniejsze: świat nie klei się kurczowo do kronik — Hiszpania może nigdy nie powstać, Anglia połknąć pół Francji, a niemieckie rozdrobnienie trwać w najlepsze. Jeśli wolisz, możesz przykręcić alternatywność i pozwolić SI iść bardziej historycznie.

Tryb szkoleniowy to nadal wprowadzenie „jak nacisnąć, żeby zadziałało”, a nie przewodnik „jak wygrać”. Encyklopedia jest obszerna, ale nie zawsze pokazuje krok po kroku, jak przekuć wiedzę w działanie (np. zasiedlić prowincję czy poprosić inny kraj o kolonistów). Dla nowych graczy lepszą pomocą będą materiały wideo na YT i praktyka w rekomendowanym państwie (Norwegią, Węgrami, Holandią, Kastylią, Neapolem lub Osmanami).

Interfejs i warstwa audiowizualna — to Excel, który szalenie wciąga

Materiały prasowe (Źródło: https://www.paradoxinteractive.com/games/europa-universalis-v/about)Materiały prasowe (Źródło: https://www.paradoxinteractive.com/games/europa-universalis-v/about)

Mapa jest jedną z najładniejszych w historii Paradoxu: bogata w tryby podglądu, przyjemna w zbliżeniach, plastyczna. Kto lubi taktyczny widok, dostaje narzędzia planistyczne, ale i tak łapałem się na tym, że zanim przesunę wojsko, chcę jeszcze popatrzeć. Ceną są spadki płynności przy totalnych zawieruchach i okazjonalne przywieszki. Zdarzyły mi się też crashe oraz drobne zgrzyty UI (dziwne polskie nazwy dynastii, zachodzące na siebie okna, zbyt uparty ticker z powiadomieniami).

UI to duży krok naprzód. Ważne wskaźniki można przypinać do panelu po prawej, wiele funkcji przestaje ginąć w podmenu, a mapy trybów (rynki, topografia, sojusze, migracje) pomagają zrozumieć sytuację jednym rzutem oka. Część filtrów włącza się automatycznie, kiedy otwierasz konkretne zakładki, co skraca drogę do informacji. Oprawa graficzna jest czysta i funkcjonalna; lubię malowane ekrany ładowania i detale mapy po maksymalnym zbliżeniu. Zastrzeżenie mam do powtarzalności modeli miast i oddziałów — typowa luka na przyszłe DLC. Muzyka to klasyka Paradoxu: muzyka orkiestrowa, która momentami jest podniosła, chwilami spokojna i lekko wpadająca w ucho, jednym słowem: świetna.

Czy warto?

Zdecydowanie tak. Europa Universalis V to najlepsza odsłona serii: łączy dyplomację, gospodarkę, wojnę i społeczeństwo w jedną, spójną pętlę, w której każde kliknięcie ma ciężar. Świetnie, że można zautomatyzować część żmudnych czynności, a skupić się na polityce i strategii. Słabsza SI, wysoki próg wejścia i wahania wydajności na późnych zapisach to realne minusy, ale bilans pozostaje jednoznaczny: to potężny sandbox historii, który nie tyle pozwala „pokolorować mapę", co zmusza wytężenia szarych komórek. To gra głębsza niż Rów Mariański, pochłaniająca i niemal nieskończenie powtarzalna

Ocena: 9/10

+Plusy: Prawdziwa gratka dla historycznych nerdów; spójna, głęboka i bezkonkurencyjna symulacja geopolityczna; elastyczna automatyzacja mikrozarządzania; bardzo dobra czytelność mapy, która cieszy oko; olbrzymi potencjał na grę na lata, dzięki nadchodzącym DLC; ogromna regrywalność
–Minusy: SI zdarza się podejmować niezrozumiałe decyzje; dla nowych graczy gra może być zbyt przytłaczająca, mimo dostępnych automatyzacji

Recenzja powstała na PC.
Grę można zakupić tutaj.

Egzemplarz do testów otrzymaliśmy nieodpłatnie, dzięki uprzejmości firmy Paradox Interactive.

powiązane