Recenzja gry Metal Gear Solid Delta: Snake Eater — Piękny powrót do dżungli, który zbyt często przypomina erę PS2

Platformy: PS5, Xbox Series X|S, PC
Deweloper: KONAMI
Wydawca: KONAMI
Gatunek: Trzecioosobowa gra akcji, skradanka
Data premiery: Sierpień 28, 2025r
Konami odkurza klasykę i przenosi jedną z najważniejszych gier skradankowych w nową erę technologii. Metal Gear Solid Δ: Snake Eater to wizualnie świeży, w wielu miejscach pietyzmowy remake „trójki”, który zachowuje fabułę, strukturę i większość mechanik oryginału. Efektem jest solidny hołd — bardziej „remake wierny” niż „remake odważny”. I choć serce wciąż bije w rytmie Metal Geara, to lista współczesnych udogodnień jest krótsza, niż wielu graczy oczekiwało.
Fabuła i klimat — zimna wojna, gorące sumienia
Na szczęście historia – geneza Big Bossa, dramat The Boss, oddział Cobra i cały ten szpiegowski teatr polityczny – wciąż działają jak trzeba. Tempo opowieści, monumentalne starcia, kultowa muzyka i finał, który tłumaczy, dlaczego o MGS3 rozmawia się od 20 lat – to wszystko pozostaje nietykalne i nadal poruszające. "Delta" przypomina, dlaczego ta gra ma status klasyka.
Historia pozostaje nienaruszona: rok 1964, Naked Snake ląduje w radzieckiej dżungli, by uratować Sokołowa i zniweczyć plany związane z Shagohodem — a przede wszystkim skonfrontować się z własną mentorką, The Boss. To wciąż świetnie opowiedziany dramat o lojalności, poświęceniu i „filozofii żołnierza”, teraz oprawiony gęstszą warstwą wizualną UE5 i surowszą, „wilgotną” dżunglą, która robi kapitalne pierwsze wrażenie. Głosy aktorów (w tym kapitalnego Davida Haytera) zostały nienaruszone i pochodzą z oryginału, co buduje autentyczność — i podkreśla, że celem była wierność, nie reinterpretacja.
Rozgrywka — dwie „stylistyki” sterowania, ten sam kościec

Remake proponuje dwa warianty: Legacy Style (bardziej klasyczny układ i kamera) oraz New Style (współczesna, trzecioosobowa perspektywa i nowsze mapowanie przycisków).
Największą zmianą w codziennej grze jest system celowania rodem z MGSV oraz poruszanie się w kuckach, które znacząco wygładzają rytm strzelania i skradania. "Delta" staje się dzięki temu wyraźnie łatwiejsza do przejścia – szczególnie na normalu – i paradoksalnie bardziej „szybka”. Ale im dłużej korzystamy z „nowoczesnego” widoku znad ramienia, tym częściej widać, że level design i kolizje projektowano pod starą kamerę. Zdarza się, że kamera ogranicza pole widzenia, a staroszkolne systemy nie nadążają za nowym tempem.
Trzon zabawy — skradanie, kamuflaże, leczenie ran, polowanie/żywienie — jest zasadniczo taki sam jak w MGS3. Dochodzą szlify: bardziej „materialne” brudzenie i niszczenie ubrań, ślady walki na ciele Snake’a, ładniejsze oświetlenie, mocniej odczuwalna przestrzeń. To wszystko dodaje imersji, ale nie zmienia sposobu grania; to wciąż ta sama, metodyczna skradanka, nagradzająca cierpliwość i znajomość zachowań wrogów.
"Delta" potrafi być (przyjemnie) bezlitosna. Zła decyzja w otwartym terenie, błąd w doborze kamuflażu czy zbyt głośny sprint szybko kończą się alarmem i desperackim leczeniem w krzakach. Bossowie (od Ocelota po The Enda) wciąż są „zagadkami do rozwiązania”, a nie gąbkami na obrażenia. To pojedynki, które bardziej „rozwiązujesz”, niż „wygrywasz siłą”. Uczciwy, klasyczny profil trudności: uczyć się, próbować, wykorzystywać systemy. "Delta" to gra, w której gameplay nagradza konsekwencję i korzystanie z całego arsenału mechanik — ale też nie maskuje wieku projektu: część zachowań AI i kolizji bywa anachroniczna.
Brakuje tutaj wielu współczesnych udogodnień. Przykładowo grabienie uśpionych przeciwników nadal wymaga podnoszenia i upuszczania ciała. Ekrany ładowania między małymi „kwadratami” lokacji? Bez zmian. System leczenia i ekwipunku – bez wygód, do których przyzwyczaiły nas nowsze skradanki. To świadomy hołd – ale też stracona szansa, by zachować ducha oryginału i jednocześnie go podszlifować.
Realizacja techniczna — piękniej, ale nie zawsze nowocześniej
UE5 robi robotę: dżungla, materiały, skóra i broń wyglądają znacznie lepiej niż w edycjach HD; cut-scenki korzystają z bardziej subtelnej mimiki i pracy kamery. Na PlayStation 5 "Delta" bywa piękna, a bywa nierówna. W kameralnych sekwencjach, podczas skradania i eksploracji baz, tryby jakości i wydajności dają radę, choć sporadyczne dropy się zdarzają. Problem wraca w mocno efektownych fragmentach (choćby ucieczka przed Shagohodem) i w miejscach, gdzie gra żongluje trybami obrazu – dynamika plus efekty potrafią wytrącić płynność z równowagi, a UE5 dorzuca swoje: czasem sztuczne wrażenie, czasem brzydszy efekt ognia. Całość nie jest dramatem, ale 20% gry wyraźnie prosi o patche, które twórcy – miejmy nadzieję – dowiozą.

Niestety w grze nie ma języka polskiego, co przy tak dużym i fabularnie gęstym tytule jest realnym minusem dla lokalnego rynku. Do tego cena cyfrowa na PS Store w Polsce to zaporowe 339 zł — poziom typowy dla premierowego AAA na konsolach, ale w przypadku wiernego remake'u, który nie wprowadza wiele znaczących zmian, będzie przez wielu odbierany jako podatek od nostalgii.
Czy warto?
Konami obiecywało „wierność oryginałowi” i tę obietnicę dostarcza aż za mocno. "Delta" zmienia silnik, odświeża tekstury i oświetlenie, ale kręgosłup rozgrywki – projekt lokacji, animacje postaci, tempo i większość systemów – pozostaje niemal nietknięty. To wciąż te same, niewielkie, segmentowe obszary oddzielone ekranami ładowania, ta sama logika AI i te same, przeniesione 1:1 nagrania voice actingu oraz motion capture. Efekt? W scenkach przerywnikowych bywa zachwycająco, a w trakcie gry czuć rozjazd między fotorealistyczną oprawą a ruchem i rytmem sprzed trzech generacji.

Dla weteranów to nostalgiczna wycieczka w najładniejszym, choć nie idealnym wydaniu. Dla świeżych odbiorców – może być zaskakująco topornie i dziwnie: miks pastiszu kina szpiegowskiego, teatralnych monologów i systemów, które nie prowadzą za rękę, bywa dziś kulturowo odległy. Ale jeśli zaakceptujesz ten ton, "Delta" nadal nagradza pomysłowością (eksperymenty z kamuflażem, polowanie, zabawa systemami) i prowadzi do finału, który od lat uchodzi za jeden z najbardziej pamiętnych.
Metal Gear Solid Δ: Snake Eater to bardzo ładnie podany, wierny powrót do znakomitej gry. Jeśli chcesz przeżyć legendarną misję Snake’a w najlepszej możliwej wersji — dostaniesz dokładnie to. Jeśli jednak liczysz na głębszą modernizację ergonomii, animacji sterowania, checkpointów i interfejsu — "Delta" nie odpowie na wszystkie oczekiwania. Wierność zwycięża nad śmiałością.
Dla jednych będzie to zaleta (hołd, a nie rekonstrukcja), dla innych – wygodny wytrych: gdy tylko pytamy o większą przebudowę, słyszymy, że „tak było w oryginale”.
Ocena: 7.5/10
+Plusy: Niezmieniony znakomity klimat i historia; wyraźny skok wizualny (UE5); dwa style sterowania do wyboru;
–Minusy: Brak znaczących zmian QoL, archaiczny gameplay (w wielu miejscach niemal 1:1 z 2004 r.), toporne sterowanie mimo „New Style”, brak polskiej wersji językowej, zaporowa cena 339 zł
Recenzja powstała na PS5.
Grę można zakupić tutaj.